5.
Założyłam buty
do biegania, wzięłam swoją mp4 i wyszłam,
zamykając za sobą drzwi. Włączyłam swoją składankę do biegania i skierowałam
się w stronę parku. Po jakiejś godzinie dostałam lekkiej zadyszki, więc usiadłam na chwilę
na ławce. Myślałam, ze przemyśle sobie kilka spraw, ale totalnie wyłączyłam myślenie. Chciałabym wiedzieć dlaczego ranię ludzi na których mi zależy.
- Ada?! –
usłyszałam swoje imię, odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał głos.
- Anka?! Co ty
robisz w Łodzi?- zapytałam ściskając ją. Anka to dziewczyna mojego brata.
- Damian
pojechał do Kielc na jakieś szkolenia, a ja stwierdziłam, że dawno Cie nie
widziałam to wpadnę. Chciałam jechać do galerii najpierw na zakupy jakieś, bo
moja szafa świeci pustkami, a potem chciałam do Ciebie wpaść. Ale zaraz,
wszystko w porządku Ada?
- Tak, a czemu
miałoby nie być w porządku – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, ale ona już wiedziała;
- Nigdy nie
biegałaś bez powodu, przecież wiem, ze tak odreagowujesz. Co jest?
-
Potrzebowałam trochę przestrzeni, odetchnąć głęboko – próbowałam ją zbyć, chyba
zorientowała się, że nie mam ochoty na rozmowę
- Ada... obiecaj mi, że nic głupiego Ci nie przyjdzie do głowy
- Obiecuję, leć już na te zakupy. Mam pomysł, zamiast, Twojej dzisiejszej wizyty, może ja za tydzień do was wpadnę. Jeszcze nie byłam w tym nowym mieszkaniu. - chciałam ją jakoś odciągnąć od tematu i chyba mi się udało.
- Ooo super pomysł, będzie nam bardzo miło jak wreszcie nas zaszczycisz swoją obecności - dźgnęła mnie w żebra
- Zdzwonimy
się – odparłam, pożegnałyśmy się, a ja zaczęłam biec w stronę domu. Byłam już
na parkingu przed blokiem, kiedy źle stanęłam i stopa mi się wygięła.
- Cholera tylko
nie to – syknęłam. Z trudem się podniosłam i kulejąc do człapałam się do windy.
A tam karteczka „ AWARIA WINDY, PRZEPRASZAMY
„
- Ku*wa cudownie! –
powiedziałam pod nosem i zaczęłam się wciągać na 7 piętro.
- Ada?! Co Ci
się stało? – nagle stanął przede mną Anderson
- Chyba
skręciłam kostkę, a winda ma awarie- syknęłam, ale tym razem z bólu
- Choć pomogę
Ci- i chwycił mnie w tali ręką.
- Tak to my
będziemy z godzinę szli- odparł i szybkim ruchem wziął mnie na ręce
- Matt co ty
robisz? Postaw mnie, nie będziesz mnie 5 pięter dźwigał
- Dźwigał ?
-Uniósł jedną brew do góry. Jesteś lekka jak piórko – powiedział i się
uśmiechnął.
Gdy dotarliśmy
pod moje drzwi, szybko je otworzyłam i weszliśmy do środka. Matt zaniósł mnie
do salonu i posadził na kanapie.
- Musisz bardziej
na siebie uważać – znowu w jego głosie słychać było nutkę troski, ale dlaczego?
Nawet się nie znamy.
- Dobrze
tatusiu – powiedziałam z uśmiechem na co Matt tylko pokręcił głową.
- Potrzebujesz
czegoś?
- Nie
dziękuję, wszystko mam. Jakby co to zadzwonię
- Chyba w
rynnę – zaśmiał się. – Tu masz mój numer- i dał mi swoją wizytówkę
- No tak –
skwitowałam z uśmiechem
- Może
napijesz się herbaty? – zapytałam gdy zbierał się do wyjścia
- A wiesz, że
z miłą chęcią, ale ja zrobię
- Przecież nie
wiesz gdzie co jest
- Fakt w takim razie – i ponownie wziął mnie na
ręce i skierował się do kuchni
- Ale ty głupi
jesteś – Matt posadził mnie na blacie
- To gdzie
masz herbatę? – wskazałam wszystko, a gdy herbata była już gotowa Matt usiadł na stołku barowym nieopodal..
- To jak to
się stało? – kiwną głowa na kostkę
- Byłam biegać i jak wracałam to stopa mi się wygięła
- Czekaj, trzeba przyłożyć lód
- Przestań, po prostu tylko źle stanęłam i tyle. Poboli i przestanie - nawet mnie nie słuchał, wyjął z zamrażalki jakieś mrożonki.
- Nie będzie to przyjemne - powiedział spojrzał mi w oczy i położył lód na moją stopę
- I jak trochę lepiej? - zadał kolejne pytanie, ale nawet nie zwracałam na to uwagi. Gapiłam się na niego jak na bóstwo, w końcu to Anderson pomyślałam
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytał wstając z tym swoim uśmiechem
- Tak po prostu - odrzekłam, stał ode mnie jakieś 30 centymetrów. Wlepiłam wzrok w jego. Też mi się przyglądał, czułam jego wzrok dosłownie na każdym fragmencie mojego ciała. Zrobił krok w moją stronę. Wciąż mi się przyglądał, gdy znów wrócił do moich oczu, nasz wzrok się skrzyżował i nie trzeba było długo czekać.
Przybliżył twarz do mojej jakby czekał na moją reakcję, zgodę. Czułam na skórze jego ciepły oddech. Przechyliłam głowę na bok co chyba uznał za zgodę, bo powoli zbliżył się i delikatnie musnął moje usta. Z sekundy na sekundę nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Zaplotłam nogi na jego biodrach. Matt podniósł mnie i zmierzaliśmy ku sypialni. Matt delikatnie położył mnie na łóżko nie odrywając się ode mnie. Ściągnęłam z niego koszulkę, nie był mi dłużny, bo za chwile moja również zniknęła. Składał pocałunki zaczynając na mojej szyi, kończąc na dekolcie i brzuchu. Gdy chciałam rozpiąć jego spodnie Matt zareagował całkowicie mnie szokując
- Ada... nie, nie powinniśmy, nie możemy, przepraszam. -podniósł się
- Do jutra - powiedział gdy wychodził, zabierając jeszcze z podłogi swoją koszulkę.
Byłam kompletnie zszokowana, nie widziałam czy byłam zła, czy może rozczarowana. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Podniosłam swoją koszulkę z ziemi i poszłam wziąć gorącą kąpiel.
Matt:
Idąc do swojego mieszkania zastanawiałem się co właśnie się zdarzyło. To był taki impuls, żeby tego nie kontynuować. Ale czy dobrze zrobiłem, że stamtąd wyszedłem? Co ona teraz robi? Jak się poczuła? Natłok pytań nie opuszczał mnie do późnych godzin. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit, bo gdy tylko zamykałem oczy widziałem Adę.
Anderson nie możesz jej tego zrobić. Za dużo dziewczyn przez Ciebie wycierpiało, nie zrobisz tego, nie jej. Plułem sobie w brodę, aż w końcu zasnąłem.
Obudziłem się, na zegarku była 7. Kto normalny w niedzielę wstaje o tej godzinie. Wstałem i poszedłem do łazienki wziąć poranny prysznic. Przed oczami miałem ciągle uśmiechniętą twarz Ady.
- Musze przewietrzyć głowę- pomyślałem
Ubrałem dres, adidasy i wyszedłem z mieszkania.
Po około 2 godzinach wróciłem do mieszkania. Od razu skierowałem się do łazienki żeby się opłukać. Wychodząc zobaczyłem swój telefon na półce, który właśnie się zaświecił. Gdy zobaczyłem nadawcę oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki.
" Cześć Matt, tu Ada. Chciałabym Cię przeprosić za wczoraj. To nie powinno mieć miejsca. Nie znamy się i to stanowczo za szybko się potoczyło. Mam nadzieję, że nic to między nami nie zmieniło, jakby co to dzisiaj cały czas jestem u siebie. Do zobaczenia :) "
Ada:
Wstałam koło 9. Długo zastanawiałam się co powinnam zrobić, postanowiłam napisać do Matt'a sms'a.
Miałam nadzieję, że nie przestaniemy się widywać przez tą chwilę...namiętności, zapomnienia. Po prysznicu, poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie omlet. Byłam strasznie głodna, w końcu wczoraj zjadłam tylko śniadanie. Usiadłam przy kuchennej wysepce z zamiarem szybkiego wszamania zawartości mojego talerza. Moją degustację przerwał mi dzwonek do drzwi. Z grymasem na twarzy poszłam otworzyć nieoczekiwanemu gościowi.
- Matt?!