piątek, 29 kwietnia 2016

OGŁOSZENIE PARAFIALNE

OGŁOSZENIE PARAFIALNE:

Z góry chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, ale siła wyższa. Byłam ponad tydzień w szpitalu i dopiero dzisiaj wróciłam do domu. Jeżeli mi się uda, ale nie obiecuję kolejny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj, najpóźniej jutro, wczesnym popołudniem :) Mam nadzieję, ze ktoś czyta te moje wypociny pomimo, że nie są one jakieś zadziwiająco dobre. Do zobaczenia :*

piątek, 15 kwietnia 2016

5 rozdział



5.
Założyłam buty do biegania, wzięłam swoją mp4 i wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Włączyłam swoją składankę do biegania i skierowałam się w stronę parku. Po jakiejś godzinie dostałam lekkiej zadyszki, więc usiadłam na chwilę na ławce. Myślałam, ze przemyśle sobie kilka spraw, ale totalnie wyłączyłam myślenie. Chciałabym wiedzieć dlaczego ranię ludzi na których mi zależy.
- Ada?! – usłyszałam swoje imię, odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał głos.
- Anka?! Co ty robisz w Łodzi?- zapytałam ściskając ją. Anka to dziewczyna mojego brata.
- Damian pojechał do Kielc na jakieś szkolenia, a ja stwierdziłam, że dawno Cie nie widziałam to wpadnę. Chciałam jechać do galerii najpierw na zakupy jakieś, bo moja szafa świeci pustkami, a potem chciałam do Ciebie wpaść. Ale zaraz, wszystko w porządku Ada?
- Tak, a czemu miałoby nie być w porządku – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, ale ona już wiedziała;
- Nigdy nie biegałaś bez powodu, przecież wiem, ze tak odreagowujesz. Co jest?
- Potrzebowałam trochę przestrzeni, odetchnąć głęboko – próbowałam ją zbyć, chyba zorientowała się, że nie mam ochoty na rozmowę
- Ada... obiecaj mi, że nic głupiego Ci nie przyjdzie do głowy
- Obiecuję, leć już na te zakupy. Mam pomysł, zamiast, Twojej dzisiejszej wizyty, może ja za tydzień do was wpadnę. Jeszcze nie byłam w tym nowym mieszkaniu. - chciałam ją jakoś odciągnąć od tematu i chyba mi się udało.
- Ooo super pomysł, będzie nam bardzo miło jak wreszcie nas zaszczycisz swoją obecności - dźgnęła mnie w żebra
- Zdzwonimy się – odparłam, pożegnałyśmy się, a ja zaczęłam biec w stronę domu. Byłam już na parkingu przed blokiem, kiedy źle stanęłam i stopa mi się wygięła.
- Cholera tylko nie to – syknęłam. Z trudem się podniosłam i kulejąc do człapałam się do windy. A tam karteczka „ AWARIA WINDY, PRZEPRASZAMY 
- Ku*wa cudownie! – powiedziałam pod nosem i zaczęłam się wciągać na 7 piętro.
- Ada?! Co Ci się stało? – nagle stanął przede mną Anderson
- Chyba skręciłam kostkę, a winda ma awarie- syknęłam, ale tym razem z bólu
- Choć pomogę Ci- i chwycił mnie w tali ręką.
- Tak to my będziemy z godzinę szli- odparł i szybkim ruchem wziął mnie na ręce
- Matt co ty robisz? Postaw mnie, nie będziesz mnie 5 pięter dźwigał
- Dźwigał ? -Uniósł jedną brew do góry. Jesteś lekka jak piórko – powiedział i się uśmiechnął.
Gdy dotarliśmy pod moje drzwi, szybko je otworzyłam i weszliśmy do środka. Matt zaniósł mnie do salonu i posadził na kanapie.
- Musisz bardziej na siebie uważać – znowu w jego głosie słychać było nutkę troski, ale dlaczego? Nawet się nie znamy.
- Dobrze tatusiu – powiedziałam z uśmiechem na co Matt tylko pokręcił głową.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie dziękuję, wszystko mam. Jakby co to zadzwonię
- Chyba w rynnę – zaśmiał się. – Tu masz mój numer- i dał mi swoją wizytówkę
- No tak – skwitowałam z uśmiechem
- Może napijesz się herbaty? – zapytałam gdy zbierał się do wyjścia
- A wiesz, że z miłą chęcią, ale ja zrobię
- Przecież nie wiesz gdzie co jest
-  Fakt w takim razie – i ponownie wziął mnie na ręce i skierował się do kuchni
- Ale ty głupi jesteś – Matt posadził mnie na blacie
- To gdzie masz herbatę? – wskazałam wszystko, a gdy herbata była już gotowa Matt usiadł na stołku barowym nieopodal..
- To jak to się stało? – kiwną głowa na kostkę 
 - Byłam biegać i jak wracałam to stopa mi się wygięła
- Czekaj, trzeba przyłożyć lód 
- Przestań, po prostu tylko źle stanęłam i tyle. Poboli i przestanie - nawet mnie nie słuchał, wyjął z zamrażalki jakieś mrożonki.
- Nie będzie to przyjemne - powiedział spojrzał mi w oczy i położył lód na moją stopę
- I jak trochę lepiej? - zadał kolejne pytanie, ale nawet nie zwracałam na to uwagi. Gapiłam się na niego jak na bóstwo, w końcu to Anderson pomyślałam
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytał wstając z tym swoim uśmiechem
- Tak po prostu - odrzekłam, stał ode mnie jakieś 30 centymetrów. Wlepiłam wzrok w jego. Też mi się przyglądał, czułam jego wzrok dosłownie na każdym fragmencie mojego ciała. Zrobił krok w moją stronę. Wciąż mi się przyglądał, gdy znów wrócił do moich oczu, nasz wzrok się skrzyżował i nie trzeba było długo czekać.
Przybliżył twarz do mojej jakby czekał na moją reakcję, zgodę. Czułam na skórze jego ciepły oddech. Przechyliłam głowę na bok co chyba uznał za zgodę, bo powoli zbliżył się i delikatnie musnął moje usta. Z sekundy na sekundę nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.  Zaplotłam nogi na jego biodrach. Matt podniósł mnie i zmierzaliśmy  ku sypialni. Matt delikatnie położył mnie na łóżko nie odrywając się ode mnie. Ściągnęłam z niego  koszulkę, nie był mi dłużny, bo za chwile moja również zniknęła. Składał pocałunki zaczynając na mojej szyi, kończąc na dekolcie i brzuchu. Gdy chciałam rozpiąć jego spodnie Matt zareagował całkowicie mnie szokując
- Ada... nie, nie powinniśmy, nie możemy, przepraszam. -podniósł się
- Do jutra - powiedział gdy wychodził, zabierając jeszcze z podłogi swoją koszulkę. 
Byłam kompletnie zszokowana, nie widziałam czy byłam zła, czy może rozczarowana. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Podniosłam swoją koszulkę z ziemi i poszłam wziąć gorącą kąpiel. 

Matt:
Idąc do swojego mieszkania zastanawiałem się co właśnie się zdarzyło. To był taki impuls, żeby tego nie kontynuować. Ale czy dobrze zrobiłem, że stamtąd wyszedłem? Co ona teraz robi? Jak się poczuła? Natłok pytań nie opuszczał mnie do późnych godzin. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit, bo gdy tylko zamykałem oczy widziałem Adę. 
Anderson nie możesz jej tego zrobić. Za dużo dziewczyn przez Ciebie wycierpiało, nie zrobisz tego, nie jej. Plułem sobie w brodę, aż w końcu zasnąłem. 
Obudziłem się, na zegarku była 7. Kto normalny w niedzielę wstaje o tej godzinie. Wstałem i poszedłem do łazienki wziąć poranny prysznic. Przed oczami miałem ciągle uśmiechniętą twarz Ady. 
- Musze przewietrzyć głowę- pomyślałem 
Ubrałem dres, adidasy i wyszedłem z mieszkania.
Po około 2 godzinach wróciłem do mieszkania. Od razu skierowałem się do łazienki żeby się opłukać. Wychodząc zobaczyłem swój telefon na półce, który właśnie się zaświecił. Gdy zobaczyłem nadawcę oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki. 
" Cześć Matt, tu Ada. Chciałabym Cię przeprosić za wczoraj. To nie powinno mieć miejsca. Nie znamy się i to stanowczo za szybko się potoczyło. Mam nadzieję, że nic to między nami nie zmieniło, jakby co to dzisiaj cały czas jestem u siebie. Do zobaczenia :) "


Ada:
Wstałam koło 9. Długo zastanawiałam się co powinnam zrobić, postanowiłam napisać do Matt'a sms'a.
Miałam nadzieję, że nie przestaniemy się widywać przez tą chwilę...namiętności, zapomnienia. Po prysznicu, poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie omlet. Byłam strasznie głodna, w końcu wczoraj zjadłam tylko śniadanie. Usiadłam przy kuchennej wysepce z zamiarem szybkiego wszamania zawartości mojego talerza. Moją degustację przerwał mi dzwonek do drzwi. Z grymasem na twarzy poszłam otworzyć nieoczekiwanemu gościowi. 
- Matt?!


wtorek, 12 kwietnia 2016

4 rozdział



4.
Obudziłam się kiedy na dworze było jeszcze ciemno. Zobaczyłam, że koło mnie śpi Wojtek. Pewnie nawet nie wie kiedy zasnął – pomyślałam.
Dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć. Zaczęłam rozmyślać jak to było kiedyś kiedy jeszcze to mieszkanie dzieliłam z Wojtkiem. Codziennie, przez prawie pół roku zasypialiśmy w tym łóżku razem, ale później  coś się zmieniło. Ja się zmieniłam. Dziwię się, że w ogóle Wojtek mi wybaczył to co mu zrobiłam – poczułam jak pod powiekami gromadzą mi się łzy. Nawet nie wiem kiedy z powrotem zasnęłam.
- Jesteś taka niewinna gdy śpisz – usłyszałam szept Wojtka i poczułam jak zakłada za ucho kosmyk moich włosów. Zaczęłam powoli otwierać oczy.
- Hej – szepnęłam zaspanym głosem
- Dzień dobry śpiochu – powiedział roześmiany Wojtek
-Jak się spało? Lepiej się już czujesz?- zaczął zasypywać mnie pytaniami
-Lubisz od rana tak męczyć ludzi?- zapytałam
-Tylko Ciebie – i pstryknął mi w nos
-Auu to bolało – dostał kuksańca w żebra. Wynocha z mojego łóżka za kare! – za udawanie powagi powinnam dostać jakiś medal
- Oj no nie gniewaj się. Na mnie będziesz się gniewać? Kiedy zobaczył, że dalej jestem nie ugięta zbliżył się do mojej twarzy i powiedział
- Co mógłby zrobić w ramach rekompensaty?
- Śniadanie – powiedziałam, wyszłam z łóżka i zaczęłam szukać czego do ubrania. W ogóle, która jest godzina?
- W pół do dziesiątej, o jedenastej mam trening. Czekam na dole- powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł z sypialni.
Wzięłam jakiś luźny zestaw i poszłam do łazienki się ubrać.( http://imge.pl/p/257/n/2572812388.jpg )
Włosy związałam w wysokiego koka, lekko się pomalowałam, żeby nie straszyć ludzi i zeszłam na dół.
- Siadaj i jedz – powiedział Wojtek i pokazał na miseczkę z musli i jogurtem naturalnym.
- Pamiętasz jeszcze co lubię? – no tak pytanie retoryczne. Nie musiał odpowiadać.
- Wojtek musimy pogadać – wypaliłam, no bo co ja miałabym mu powiedzieć
- Wiem… Chciałbym to zrobić jeszcze przed treningiem Ada, bo jutro rano jedziemy do Gdańska na mecz – dodał po chwili. Resztę śniadania dokończyliśmy w ciszy. Wzięłam naczynia do zmywarki weszłam do salonu. Na fotelu siedział już Wojtek i czekał na mnie. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam naprzeciwko niego.
-Wojtek ja…
- Ada mogę pierwszy?- skinęłam tylko głową
-Długo zastanawiałem się co chciałbym Ci powiedzieć, co powinienem Ci powiedzieć. Ada- wziął głęboki oddech. Wiesz dobrze, że nigdy nie przestałem Cię kochać, nawet wtedy kiedy dowiedziałem się, że…-zawiesił głos, a mi zaszkliły się oczy. Chciałam cos powiedzieć, ale w gardle miałam ogromną gulę.
- Dowiedziałem się, że moja dziewczyna, której zamierzałem się oświadczyć  i mój najlepszy kumpel – powiedział na jednym oddechu, a ja ze wstydu spuściłam wzrok.
- Ada, Ada popatrz na mnie- podniosłam głowę i zobaczyłam zaszklone oczy Wojtka
- Nigdy nie przestałem Cię kochać, wybaczyłem Ci, bo… zrozumiałem, że najwidoczniej tak musiało być. Żałuję tylko jednego… nie powinniśmy byli ze sobą sypiać po rozstaniu. Krzywdziliśmy się tym.
- Chcesz zerwać kontakt? – zapytałam z żalem w głosie
- Coś ty głuptasie, nie umiałbym sobie znaleźć miejsca nie widząc Cię choć raz w tygodniu jesteś dla mnie jak siostra
- Z którą sypiałeś – przerwałam mu, samo się wyrwało.
 -Jesteś moją przyjaciółką i chcę byś była przy mnie, ale od teraz już bez… - urwał spuszczając wzrok - za dużo mnie to kosztuje – szepnął.
- Będę się już zbierał za 30 minut mam trening – powiedział ubierając się. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
- To był ostatni raz, do zobaczenia – i wyszedł.

piątek, 8 kwietnia 2016

3 rozdział



3.
Weszłam na sale i od razu podbiegł do mnie Filip.
-Dzisiaj będzie wyglądać to troszeczkę inaczej- uśmiechnął się i pokazał ręką na drużynę PGE Skry Bełchatów.
-Dzisiaj się nimi zajmiesz, powodzenia!- zdążyłam go tylko spiorunować wzrokiem
-Ada chodź do mnie na chwilę- zawołał mnie Pan Miguel Falasca. Pana Miguela znam od małego, to dobry kolega mojego ojca, kiedyś grali razem, ale to już przeszłość jak sami mówią.
-Ada przepraszam, że stawiam cię w tak niekomfortowej sytuacji, ale siła wyższa. Muszę pilnie jechać do siedziby klubu, a im należy się kara za wieczne spóźnianie się – kiwnęłam tylko głową
-Daj im porządny wycisk! – na co się tylko uśmiechnęłam
Odwróciłam się w stronę chłopaków i od razu zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Tak to był Matt, lecz nie był jedynym , który na mnie patrzył. Prawie wszyscy mieli wlepiony we mnie wzrok co zaczynało strasznie mnie krępować.
- Dobra Panienki do roboty. Dostałam pozwolenie, żeby dać Wam niezły wycisk i nie omieszkam tego wykorzystać- powiedziałam z uśmiechem. Myśleli, że tak łatwo mnie oleją, ale nie ze mną takie numery.
- Pokażę Wam kilka ruchów, a wy będziecie powtarzać to po mnie – po chwili jęków niezadowolenia zgodnie przytaknęli głowami. Pokazałam dwa pierwsze kroki, a oni spojrzeli na mnie jak na głupka
- Ciekawe jak my mamy się tak wygiąć, wiem, że masz jakieś łatwiejsze ruchy- zagaił Wojtek na co tylko pokręciłam z politowaniem głową.
- No właśnie takie ruchy to raczej nie na boisku– powiedział Matt z charakterystycznym dla siebie uśmiechem
-Anderson, dopiero do Polski przyleciałeś, a już myślisz tylko o jednym. Ja wiem, że Polki są najpiękniejsze, ale wiesz – zaśmiał się Karol. – No przecież! – powiedziałam do siebie i przybiłam sobie tzw. Facepalm’a. Matthew Anderson, że ja wcześniej na to nie wpadłam. Chłopcy tylko popatrzyli na mnie.
- No dobra kluchy leniwe, dam Wam fory- i pokazał najprostsze ruchy jakie mogą być. Uwierzcie to było wręcz komiczne, zgraja wielkoludów próbująca połączyć figury akrobatyczne z tańcem. Po pół godzinie daliśmy sobie spokój, bo ileż można słuchać jęków niby takich wysportowanych facetów.
- Dobra koniec, bo zasapiecie się na śmierć- powiedziałam rozbawiona
- Jak Ty to robisz, że ani trochę nie jesteś zmęczona- wysapał Wlazły
- Mam formę – zaśmiałam się i dźgnęłam go w żebra
- Dobra koniec na dzisiaj, możecie już sobie iść
- Czas najwyższy – syknął Wrona i jako pierwszy opuścił salę. Wszyscy się zdziwili jego reakcją, ale nie ja. Momentalnie zszedł mi uśmiech z twarzy. Usiadłam na trybunach i poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- O co poszło? – usłyszałam znajomy głos i jedna pojedyncza łza zleciała po moim policzku
- O wszystko Wojtek. Czemu każdego ranię?!- powiedziałam i wtuliłam się w niego, a on mnie objął i pocałował w czubek głowy. Chwilę tak musieliśmy siedzieć, bo chłopacy  zaczęli już wychodzić z hali.
-Chodź, przebierzesz się, a potem Cię odwiozę do domu – powiedział Wojtek, a ja jedynie przytaknęłam i złapałam za jego rękę, którą do mnie wystawił. Przebrałam się i wyszliśmy z hali. Przy swoim samochodzie stał Matt.
- Coś się stało? – zapytał jakby z troską gdy podeszliśmy bliżej
- Nie, nie masz się czym martwić – zmusiłam się do czegoś na podobieństwo uśmiechu. - Wojtek mnie odwiezie, odezwę się później. – Wojtek otworzył mi drzwi i szybko wsiadłam do auta, żeby uniknąć kolejnych pytań. Wojtek tylko się z nim pożegnał i również wsiadł do samochodu. Czułam, że na mnie spogląda.
-Wojtek jedźmy już, chce być już w domu. Ruszyliśmy. Między nami panowała cisza, gdy nagle poczułam znużenie. Ocknęłam się jak Wojtek niósł mnie na rękach do domu.
- Przepraszam, nie wiem kiedy zasnęłam. Na co on tylko się uśmiechnął i szybko otworzył drzwi do mojego kiedyś naszego mieszkania.
- Zaniosę Cię do sypialni, prześpisz się – skinęłam głową.
- Zaraz wracam pójdę zrobić herbaty – i wyszedł, po 5 minutach wrócił z kubkiem parującej cieczy.
- Wypij, lepiej się poczujesz- powiedział troskliwie i pogładził dłonią mój policzek, a kciukiem moją dolną wargę. Przybliżył się pocałował mnie w czoło.
- Śpij, jutro do Ciebie wpadnę przed treningiem-  wstał i chciał wyjść, ale skutecznie mu to uniemożliwiłam łapiąc go za rękę
- Proszę zostań ze mną póki nie zasnę – i przesunęłam się, zwalniając miejsce Wojtkowi. Położył się obok mnie szczelnie przykrył kołdrą i zamknął mnie w swoich ramionach. Pocałował mnie jeszcze w czubek nosa i po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza. 


2 rozdział



2.
-Szlak!- krzyknęłam i zakręciłam wodę, która zalała już całą łazienkę. Owinęłam się ręcznikiem i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam, a jakiś mężczyzna wparował mi do mieszkania.
- Pierwszy dzień w mieszkaniu, siedzę, a tu czuję jak mi woda na głowę leci- powiedział szybko łamaną polszczyzną.
- Ja przepraszam bardzo, ale kąpałam się i zasnęłam. Bardzo przepraszam, ja zapłacę za szkody, ja przepraszam- mówiłam strasznie szybko.
-Spokojnie jakoś to załatwimy. Już w porządku- powiedział próbując mnie uspokoić i objechał mnie wzrokiem. Ach tak…. stoję przed nim w samym ręczniku.
-Ja przepraszam Pana
-Skończ już z tym przepraszaniem i nie jestem żaden Pan. Jestem Matt, od dzisiaj będziemy sąsiadami - powiedział i podał mi rękę.
- Ada - Wszystko było by dobrze gdyby w tamtym momencie nie zleciał mi ręcznik. Zrobiłam się cała czerwona i spanikowana zaczęłam podnosić ręcznik z ziemi. Matt jakby niczym niewzruszony wciąż mi się przyglądał.
-Ja przep-uciełam widząc minę Matt'a. Może ja lepiej pójdę się ubrać. Zaczekaj tu na mnie.-wyszłam. Czuj się jak u siebie-dodałam wystawiając głowę zza drzwi i zobaczyłam tylko jak kręci głową i się uśmiecha.
Łooo co za facet- pomyślałam i szybko się ubrałam, a że na dworze było gorąco, bo mamy już czerwiec więc postawiłam na mój nowy nabytek. Zwiewną sukienkę z wyciętymi plecami.

Ubierając się zastanawiałam się skąd ja go znam. Wyszłam z sypialni gdy zobaczyłam Matt'a siedzącego dosłownie na przeciwko drzwi do mojego pokoju.
-Napijesz się czegoś?- zapytałam
-Jeśli to nie kłopot to po proszę szklankę wody-powiedział bacznie mi się przyglądając. Nie powiem, że mi się to nie podobało, ale zaczynało mnie to krępować. Halo czy Ciebie, samowystarczalną Adę Cybulską onieśmiela jakiś facet :o .Po chwili wróciłam z dwiema szklankami wody i usiadłam obok niego na kanapie na którą musiał się przenieść chwile wcześniej.
- To co robimy z tą łazienką? -zapytał odrobinę się do mnie przysuwając.
-Jak już mówiłam, pokryję wszelkie koszty- powiedziałam poważnie, co było trudne ponieważ zapach jego perfum cholernie drażnił moje nozdrza co znacząco wpłynęło na poziom mojego libido.
-Cholera już 14.40, spóźnię się na trening- zaklnął i szybko wstał
- Co?! Już tak późno mam zaraz zajęcia- powiedziałam i również szybko wstałam.
- Ja cię przepraszam, ale muszę szybko biec na autobus za 5 minuty odjeżdża, a ja w totalnej rozsypce- szybko powiedziałam
-Podrzucę Cię, tylko pośpiesz się. Czekam na dole.- nie miałam czasu nawet odpowiedzieć, pognałam po torbę treningową, zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam na dół. Zauważyłam Matt'a opartego o czarne sportowe BMW.
-WOW! -tylko to przyszło mi na myśl
-Wskakuj-powiedział z tym swoim uśmiechem
Jechaliśmy w ciszy, a to dziwne. Kiedy zaparkowaliśmy przy hali
-Skąd wiedziałeś, że tu masz mnie podrzucić/Kurde nie zapytałem gdzie mam cie zawieść-powiedzieliśmy jednocześnie i wybuchneliśmy śmiechem.
-Co będziesz tu robiła?
-Jestem instruktorką fitness-odparłam
-To wszystko wyjaśnia. Chodź, bo się spóźnimy- powiedział i poszliśmy w swoje strony.
W drodze do szatni ciągle zastanawiałam się o co chodzi z ty "to wszystko wyjaśnia" i skąd ja go znam. Z zamysłu wyrwał mnie Filip, mój przełożony, ale także mój przyjaciel.
-Ada co ty tu jeszcze robisz?! Już idź się przebrać, czekam na sali. Skierowałam się do szatni. Przebrałam się i poszłam na sale gdzie zaraz miałam zacząć zajęcia. Okazało się, że dzisiejszy dzień będzie wyglądać zupełnie inaczej. Na swoich zajęciach zamiast 10 kobiet będę miała z 20 spoconych osiłków.

niedziela, 3 kwietnia 2016

1 rozdział



1.
Pierwsze promienie słoneczne zaczęły wpadać do mojej sypialni i świecic mi prosto w oczy. Tak bardzo nie chciałam wstawać, ale chyba było to nieuniknione, bo wczorajszy wieczór dawał o sobie znać. Ze strasznym bólem głowy wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Musiałam koniecznie się czegoś napić w końcu "kac morderca nie ma serca" pomyślałam i ironicznie się uśmiechnęłam. Zajrzałam do lodówki, ale tam jak zwykle tylko światło i kilka butelek piwa.
-Cóż jako zdolna kobieta trzeba zrobić coś z niczego- powiedziałam sama do siebie.
Miałam mąkę, mleko i kilka jajek, więc postawiłam na naleśniki. Usmażyłam naleśniki postawiłam talerz na wysepce w kuchni. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie moje 167 centymetrów wzrostu.
-Nie wiem kto wymyślił te cholerne wysokie szafki - zaklnęłam pod nosem, gdy poczułam wielkie ręce na moich biodrach
-Może pomóc?-zapytał i uśmiechnął się, powstrzymując wybuch śmiechu
-Nie szczerz się tak tylko podaj te talerze- i zrobiłam miejsce temu wielbłądowi
-Proszę bardzo-i postawił talerze obok naleśników. Od kiedy z Ciebie taki ranny ptaszek? Nie podobało Ci się leżenie przy mnie?- zapytał i zrobił mine smutnego psa
-Jak byś się bardziej postarał to może- przeciągałam uwodzicielsko zdanie, przygryzając przy tym swoją dolną wargę.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Gdy tylko zobaczył jak to robię, wziął mnie za biodra, posadził na blacie kuchennym i zaczął całować. Oderwaliśmy się od siebie dopiero jak zaczęło brakować nam tchu. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, w których biegały już iskierki pożądania. Wiedziałam co mu chodzi po głowie, ale stwierdziłam że się trochę z nim podroczę.
-Chyba nie dajesz z siebie stu procent- powiedziałam z udawaną powagą. Znowu nie musiałam długo czekać.
-Nie pogrywaj sobie ze mną- powiedział między pocałunkami. Gdy zaczął całowac moją szyję i błądzić rękoma pod moją, w zasadzie jego koszulką wiedziałam, że chce tego równie bardzo co on. Ściągnął ze mnie koszulkę odrywając się od moich ust dosłownie na sekundę. Nie byłam mu dłużna, nie mał dużo na sobie, bo zaledwie bokserki. Zresztą te które sama mu podarowałam. Ja dalej siedziałam na blacie, a on zostawiał na moim ciele mokre ślady schodząc coraz niżej. Czułam, że długo nie wytrzymam kiedy poczułam jego usta po wewnętrznej stronie moich ud.
-Andrzej do cholery! - krzyknęłam, pociągnęłam go za włosy aby wstał. Patrząc mi głęboko w oczy, jednym stanowczym ruchem we mnie wszedł. Głośno jęknęłam i zaczeliśmy poruszać się jak zsynchronizowane zegarki. Czułam, że kolejna fala gorąca przypływa i że dużej już nie wytrzymam.
-Jesteś wspaniała-wysapał mi do ucha. Trwaliśmy tak złączeni jeszcze przez chwilę póki nie usłyszeliśmy dzwonka do drzwi.
-Kurwa mać kogo tam niesie?!-syknęłam i szybko ubrałam koszulkę Andrzeja na siebie, a jego wygoniłam do sypialni. Szybko sie ogarnęłam, przyklepałam włosy, kiedy usłyszałam kolejny dzwonek.
-Już otwieram, pali się czy co? -powiedziałam głośniej i otworzyłam drzwi.
-Dziękuję z łaski swojej, że otworzyłaś- syknęła tym swoim skrzeczącym głosem
-Też Cię miło widzieć mamusiu-zironizowałam
-Dlaczego tak długo nie otwierałaś drzwi? -zapytała wlepiając we mnie oczy, a następnie obleciała wzrokiem całe pomieszczenie gdy nagle zatrzymała na czymś swój wzrok.
-No tak mogłam się domyślić- powiedziała i podniosła z podłogi bokserki Andrzeja.
Zabiję ją- pomyślałam.
-Powiesz coś? Ach tak, oczywiście co mogłabyś powiedzieć. "Mamusiu  jak co tydzień pieprzę się z przypadkowo poznanymi kolesiami."- powiedziała z ironicznym uśmieszkiem.
-Gówno Cie obchodzi co i z kim robię. Jestem dorosła i mogę się pieprzyć z kim mi się rzewnie podoba, ale u nas to chyba rodzinne nieprawdaż?!- krzyknęłam i poczułam ból na policzku po zderzeniu jej ręki z nim.
-Nienawidzę cię, wynoś się stąd! Już!- krzyknęłam ze łzami w oczach, a moja matka wyszła z mieszkania. Przekręciłam zamek w drzwiach i zjechałam po nich. Przyciągnęłam do siebie kolana i zaczęłam ryczeć. Po chwili poczułam znajome mi perfumy. Andrzej objął mnie i próbował uspokoić.
-Ciiii, spokojnie. Już sobie poszła. Ada spójrz na mnie- powiedział i podniósł mój podbródek tak żebym na niego spojrzała.
-Wiesz, że to nie prawda- powiedział, a ja szybko w stałam.
-Andrzej wszystko co ona powiedziała to cholerna prawda. Jestem dziwką – powiedziałam ciszej z pogardą do samej siebie. Teraz jestem tu z tobą, jutro będę z jakimś kolesiem z klubu, a w niedzielę będę z Wojtkiem i tak w kółko-krzyczałam przez łzy.
-Kiedy był tutaj ostatni raz?- zobaczyłam wściekłość w jego oczach i już wiedziałam, że pyta o Wojtka.
-Andrzej..-chciałam złapać go za rękę, ale odsunął się.
-Kiedy...Wojtek...był...tutaj...?- Powiedział kipiąc ze złości, a ja tylko spuściłam wzrok w podłogę. Było mi cholernie źle.
-A ja myślałem, że choć trochę się zmieniłaś-powiedział łamiącym się głosem. Wyminął mnie i wyszedł.
-Debilko czemu ty wszystkich musisz ranić?!- syknęłam do siebie i poszłam wziąć gorącą kąpiel, żeby zmyć to wszystko z siebie. Spojrzałam jeszcze na zegarek 11, hmm mam jeszcze 3 godziny do zajęć, zdążę. Ściągnęłam Andrzejową koszulkę, która swoją drogą pachniała jeszcze jego perfumami i weszłam do wanny. Strumień gorącej wody mnie odprężał i w końcu nie wiedząc kiedy zasnęłam. Jak przez ścianę słyszę jakby dobijanie się do drzwi. Chwila..!