piątek, 8 kwietnia 2016

3 rozdział



3.
Weszłam na sale i od razu podbiegł do mnie Filip.
-Dzisiaj będzie wyglądać to troszeczkę inaczej- uśmiechnął się i pokazał ręką na drużynę PGE Skry Bełchatów.
-Dzisiaj się nimi zajmiesz, powodzenia!- zdążyłam go tylko spiorunować wzrokiem
-Ada chodź do mnie na chwilę- zawołał mnie Pan Miguel Falasca. Pana Miguela znam od małego, to dobry kolega mojego ojca, kiedyś grali razem, ale to już przeszłość jak sami mówią.
-Ada przepraszam, że stawiam cię w tak niekomfortowej sytuacji, ale siła wyższa. Muszę pilnie jechać do siedziby klubu, a im należy się kara za wieczne spóźnianie się – kiwnęłam tylko głową
-Daj im porządny wycisk! – na co się tylko uśmiechnęłam
Odwróciłam się w stronę chłopaków i od razu zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Tak to był Matt, lecz nie był jedynym , który na mnie patrzył. Prawie wszyscy mieli wlepiony we mnie wzrok co zaczynało strasznie mnie krępować.
- Dobra Panienki do roboty. Dostałam pozwolenie, żeby dać Wam niezły wycisk i nie omieszkam tego wykorzystać- powiedziałam z uśmiechem. Myśleli, że tak łatwo mnie oleją, ale nie ze mną takie numery.
- Pokażę Wam kilka ruchów, a wy będziecie powtarzać to po mnie – po chwili jęków niezadowolenia zgodnie przytaknęli głowami. Pokazałam dwa pierwsze kroki, a oni spojrzeli na mnie jak na głupka
- Ciekawe jak my mamy się tak wygiąć, wiem, że masz jakieś łatwiejsze ruchy- zagaił Wojtek na co tylko pokręciłam z politowaniem głową.
- No właśnie takie ruchy to raczej nie na boisku– powiedział Matt z charakterystycznym dla siebie uśmiechem
-Anderson, dopiero do Polski przyleciałeś, a już myślisz tylko o jednym. Ja wiem, że Polki są najpiękniejsze, ale wiesz – zaśmiał się Karol. – No przecież! – powiedziałam do siebie i przybiłam sobie tzw. Facepalm’a. Matthew Anderson, że ja wcześniej na to nie wpadłam. Chłopcy tylko popatrzyli na mnie.
- No dobra kluchy leniwe, dam Wam fory- i pokazał najprostsze ruchy jakie mogą być. Uwierzcie to było wręcz komiczne, zgraja wielkoludów próbująca połączyć figury akrobatyczne z tańcem. Po pół godzinie daliśmy sobie spokój, bo ileż można słuchać jęków niby takich wysportowanych facetów.
- Dobra koniec, bo zasapiecie się na śmierć- powiedziałam rozbawiona
- Jak Ty to robisz, że ani trochę nie jesteś zmęczona- wysapał Wlazły
- Mam formę – zaśmiałam się i dźgnęłam go w żebra
- Dobra koniec na dzisiaj, możecie już sobie iść
- Czas najwyższy – syknął Wrona i jako pierwszy opuścił salę. Wszyscy się zdziwili jego reakcją, ale nie ja. Momentalnie zszedł mi uśmiech z twarzy. Usiadłam na trybunach i poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- O co poszło? – usłyszałam znajomy głos i jedna pojedyncza łza zleciała po moim policzku
- O wszystko Wojtek. Czemu każdego ranię?!- powiedziałam i wtuliłam się w niego, a on mnie objął i pocałował w czubek głowy. Chwilę tak musieliśmy siedzieć, bo chłopacy  zaczęli już wychodzić z hali.
-Chodź, przebierzesz się, a potem Cię odwiozę do domu – powiedział Wojtek, a ja jedynie przytaknęłam i złapałam za jego rękę, którą do mnie wystawił. Przebrałam się i wyszliśmy z hali. Przy swoim samochodzie stał Matt.
- Coś się stało? – zapytał jakby z troską gdy podeszliśmy bliżej
- Nie, nie masz się czym martwić – zmusiłam się do czegoś na podobieństwo uśmiechu. - Wojtek mnie odwiezie, odezwę się później. – Wojtek otworzył mi drzwi i szybko wsiadłam do auta, żeby uniknąć kolejnych pytań. Wojtek tylko się z nim pożegnał i również wsiadł do samochodu. Czułam, że na mnie spogląda.
-Wojtek jedźmy już, chce być już w domu. Ruszyliśmy. Między nami panowała cisza, gdy nagle poczułam znużenie. Ocknęłam się jak Wojtek niósł mnie na rękach do domu.
- Przepraszam, nie wiem kiedy zasnęłam. Na co on tylko się uśmiechnął i szybko otworzył drzwi do mojego kiedyś naszego mieszkania.
- Zaniosę Cię do sypialni, prześpisz się – skinęłam głową.
- Zaraz wracam pójdę zrobić herbaty – i wyszedł, po 5 minutach wrócił z kubkiem parującej cieczy.
- Wypij, lepiej się poczujesz- powiedział troskliwie i pogładził dłonią mój policzek, a kciukiem moją dolną wargę. Przybliżył się pocałował mnie w czoło.
- Śpij, jutro do Ciebie wpadnę przed treningiem-  wstał i chciał wyjść, ale skutecznie mu to uniemożliwiłam łapiąc go za rękę
- Proszę zostań ze mną póki nie zasnę – i przesunęłam się, zwalniając miejsce Wojtkowi. Położył się obok mnie szczelnie przykrył kołdrą i zamknął mnie w swoich ramionach. Pocałował mnie jeszcze w czubek nosa i po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza. 



Jest 3! Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani. Jutro dodam kolejny, a teraz życzę dobrej nocy. Buziak! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz