3.
Weszłam na
sale i od razu podbiegł do mnie Filip.
-Dzisiaj
będzie wyglądać to troszeczkę inaczej- uśmiechnął się i pokazał ręką na drużynę
PGE Skry Bełchatów.
-Dzisiaj się
nimi zajmiesz, powodzenia!- zdążyłam go tylko spiorunować wzrokiem
-Ada chodź do
mnie na chwilę- zawołał mnie Pan Miguel Falasca. Pana Miguela znam od małego,
to dobry kolega mojego ojca, kiedyś grali razem, ale to już przeszłość jak sami
mówią.
-Ada
przepraszam, że stawiam cię w tak niekomfortowej sytuacji, ale siła wyższa.
Muszę pilnie jechać do siedziby klubu, a im należy się kara za wieczne
spóźnianie się – kiwnęłam tylko głową
-Daj im
porządny wycisk! – na co się tylko uśmiechnęłam
Odwróciłam się
w stronę chłopaków i od razu zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Tak to był
Matt, lecz nie był jedynym , który na mnie patrzył. Prawie wszyscy mieli
wlepiony we mnie wzrok co zaczynało strasznie mnie krępować.
- Dobra
Panienki do roboty. Dostałam pozwolenie, żeby dać Wam niezły wycisk i nie
omieszkam tego wykorzystać- powiedziałam z uśmiechem. Myśleli, że tak łatwo
mnie oleją, ale nie ze mną takie numery.
- Pokażę Wam
kilka ruchów, a wy będziecie powtarzać to po mnie – po chwili jęków
niezadowolenia zgodnie przytaknęli głowami. Pokazałam dwa pierwsze kroki, a oni
spojrzeli na mnie jak na głupka
- Ciekawe jak my
mamy się tak wygiąć, wiem, że masz jakieś łatwiejsze ruchy- zagaił Wojtek na co
tylko pokręciłam z politowaniem głową.
- No właśnie takie
ruchy to raczej nie na boisku– powiedział Matt z charakterystycznym dla siebie
uśmiechem
-Anderson,
dopiero do Polski przyleciałeś, a już myślisz tylko o jednym. Ja wiem, że Polki
są najpiękniejsze, ale wiesz – zaśmiał się Karol. – No przecież! – powiedziałam
do siebie i przybiłam sobie tzw. Facepalm’a. Matthew Anderson, że ja wcześniej
na to nie wpadłam. Chłopcy tylko popatrzyli na mnie.
- No dobra
kluchy leniwe, dam Wam fory- i pokazał najprostsze ruchy jakie mogą być.
Uwierzcie to było wręcz komiczne, zgraja wielkoludów próbująca połączyć figury
akrobatyczne z tańcem. Po pół godzinie daliśmy sobie spokój, bo ileż można
słuchać jęków niby takich wysportowanych facetów.
- Dobra
koniec, bo zasapiecie się na śmierć- powiedziałam rozbawiona
- Jak Ty to
robisz, że ani trochę nie jesteś zmęczona- wysapał Wlazły
- Mam formę –
zaśmiałam się i dźgnęłam go w żebra
- Dobra koniec
na dzisiaj, możecie już sobie iść
- Czas
najwyższy – syknął Wrona i jako pierwszy opuścił salę. Wszyscy się zdziwili jego
reakcją, ale nie ja. Momentalnie zszedł mi uśmiech z twarzy. Usiadłam na
trybunach i poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- O co poszło?
– usłyszałam znajomy głos i jedna pojedyncza łza zleciała po moim policzku
- O wszystko
Wojtek. Czemu każdego ranię?!- powiedziałam i wtuliłam się w niego, a on mnie
objął i pocałował w czubek głowy. Chwilę tak musieliśmy siedzieć, bo
chłopacy zaczęli już wychodzić z hali.
-Chodź,
przebierzesz się, a potem Cię odwiozę do domu – powiedział Wojtek, a ja jedynie
przytaknęłam i złapałam za jego rękę, którą do mnie wystawił. Przebrałam się i
wyszliśmy z hali. Przy swoim samochodzie stał Matt.
- Coś się
stało? – zapytał jakby z troską gdy podeszliśmy bliżej
- Nie, nie
masz się czym martwić – zmusiłam się do czegoś na podobieństwo uśmiechu. -
Wojtek mnie odwiezie, odezwę się później. – Wojtek otworzył mi drzwi i szybko
wsiadłam do auta, żeby uniknąć kolejnych pytań. Wojtek tylko się z nim pożegnał
i również wsiadł do samochodu. Czułam, że na mnie spogląda.
-Wojtek jedźmy
już, chce być już w domu. Ruszyliśmy. Między nami panowała cisza, gdy nagle poczułam
znużenie. Ocknęłam się jak Wojtek niósł mnie na rękach do domu.
- Przepraszam,
nie wiem kiedy zasnęłam. Na co on tylko się uśmiechnął i szybko otworzył drzwi
do mojego kiedyś naszego mieszkania.
- Zaniosę Cię
do sypialni, prześpisz się – skinęłam głową.
- Zaraz wracam
pójdę zrobić herbaty – i wyszedł, po 5 minutach wrócił z kubkiem parującej
cieczy.
- Wypij,
lepiej się poczujesz- powiedział troskliwie i pogładził dłonią mój policzek, a
kciukiem moją dolną wargę. Przybliżył się pocałował mnie w czoło.
- Śpij, jutro
do Ciebie wpadnę przed treningiem- wstał
i chciał wyjść, ale skutecznie mu to uniemożliwiłam łapiąc go za rękę
- Proszę
zostań ze mną póki nie zasnę – i przesunęłam się, zwalniając miejsce Wojtkowi.
Położył się obok mnie szczelnie przykrył kołdrą i zamknął mnie w swoich ramionach.
Pocałował mnie jeszcze w czubek nosa i po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Jest 3! Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani. Jutro dodam kolejny, a teraz życzę dobrej nocy. Buziak! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz