1.
Pierwsze promienie słoneczne zaczęły
wpadać do mojej sypialni i świecic mi prosto w oczy. Tak bardzo nie chciałam
wstawać, ale chyba było to nieuniknione, bo wczorajszy wieczór dawał o sobie
znać. Ze strasznym bólem głowy wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Musiałam
koniecznie się czegoś napić w końcu "kac morderca nie ma serca"
pomyślałam i ironicznie się uśmiechnęłam. Zajrzałam do lodówki, ale tam jak
zwykle tylko światło i kilka butelek piwa.
-Cóż jako zdolna kobieta trzeba zrobić
coś z niczego- powiedziałam sama do siebie.
Miałam mąkę, mleko i kilka jajek, więc
postawiłam na naleśniki. Usmażyłam naleśniki postawiłam talerz na wysepce w
kuchni. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie moje 167 centymetrów wzrostu.
-Nie wiem kto wymyślił te cholerne
wysokie szafki - zaklnęłam pod nosem, gdy poczułam wielkie ręce na moich biodrach
-Może pomóc?-zapytał i uśmiechnął się,
powstrzymując wybuch śmiechu
-Nie szczerz się tak tylko podaj te
talerze- i zrobiłam miejsce temu wielbłądowi
-Proszę bardzo-i postawił talerze obok
naleśników. Od kiedy z Ciebie taki ranny ptaszek? Nie podobało Ci się leżenie
przy mnie?- zapytał i zrobił mine smutnego psa
-Jak byś się bardziej postarał to może-
przeciągałam uwodzicielsko zdanie, przygryzając przy tym swoją dolną wargę.
Nie musiałam długo czekać na jego
reakcje. Gdy tylko zobaczył jak to robię, wziął mnie za biodra, posadził na
blacie kuchennym i zaczął całować. Oderwaliśmy się od siebie dopiero jak
zaczęło brakować nam tchu. Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, w których
biegały już iskierki pożądania. Wiedziałam co mu chodzi po głowie, ale
stwierdziłam że się trochę z nim podroczę.
-Chyba nie dajesz z siebie stu procent-
powiedziałam z udawaną powagą. Znowu nie musiałam długo czekać.
-Nie pogrywaj sobie ze mną- powiedział
między pocałunkami. Gdy zaczął całowac moją szyję i błądzić rękoma pod moją, w
zasadzie jego koszulką wiedziałam, że chce tego równie bardzo co on. Ściągnął
ze mnie koszulkę odrywając się od moich ust dosłownie na sekundę. Nie byłam mu
dłużna, nie mał dużo na sobie, bo zaledwie bokserki. Zresztą te które sama mu
podarowałam. Ja dalej siedziałam na blacie, a on zostawiał na moim ciele mokre
ślady schodząc coraz niżej. Czułam, że długo nie wytrzymam kiedy poczułam jego
usta po wewnętrznej stronie moich ud.
-Andrzej do cholery! - krzyknęłam,
pociągnęłam go za włosy aby wstał. Patrząc mi głęboko w oczy, jednym stanowczym
ruchem we mnie wszedł. Głośno jęknęłam i zaczeliśmy poruszać się jak
zsynchronizowane zegarki. Czułam, że kolejna fala gorąca przypływa i że dużej
już nie wytrzymam.
-Jesteś wspaniała-wysapał mi do ucha.
Trwaliśmy tak złączeni jeszcze przez chwilę póki nie usłyszeliśmy dzwonka do
drzwi.
-Kurwa mać kogo tam niesie?!-syknęłam i
szybko ubrałam koszulkę Andrzeja na siebie, a jego wygoniłam do sypialni.
Szybko sie ogarnęłam, przyklepałam włosy, kiedy usłyszałam kolejny dzwonek.
-Już otwieram, pali się czy co?
-powiedziałam głośniej i otworzyłam drzwi.
-Dziękuję z łaski swojej, że otworzyłaś-
syknęła tym swoim skrzeczącym głosem
-Też Cię miło widzieć
mamusiu-zironizowałam
-Dlaczego tak długo nie otwierałaś drzwi?
-zapytała wlepiając we mnie oczy, a następnie obleciała wzrokiem całe
pomieszczenie gdy nagle zatrzymała na czymś swój wzrok.
-No tak mogłam się domyślić- powiedziała
i podniosła z podłogi bokserki Andrzeja.
Zabiję ją- pomyślałam.
-Powiesz coś? Ach tak, oczywiście co
mogłabyś powiedzieć. "Mamusiu jak
co tydzień pieprzę się z przypadkowo poznanymi kolesiami."- powiedziała z
ironicznym uśmieszkiem.
-Gówno Cie obchodzi co i z kim robię.
Jestem dorosła i mogę się pieprzyć z kim mi się rzewnie podoba, ale u nas to chyba
rodzinne nieprawdaż?!- krzyknęłam i poczułam ból na policzku po zderzeniu jej
ręki z nim.
-Nienawidzę cię, wynoś się stąd! Już!-
krzyknęłam ze łzami w oczach, a moja matka wyszła z mieszkania. Przekręciłam
zamek w drzwiach i zjechałam po nich. Przyciągnęłam do siebie kolana i zaczęłam
ryczeć. Po chwili poczułam znajome mi perfumy. Andrzej objął mnie i próbował
uspokoić.
-Ciiii, spokojnie. Już sobie poszła. Ada
spójrz na mnie- powiedział i podniósł mój podbródek tak żebym na niego
spojrzała.
-Wiesz, że to nie prawda- powiedział, a
ja szybko w stałam.
-Andrzej wszystko co ona powiedziała to
cholerna prawda. Jestem dziwką – powiedziałam ciszej z pogardą do samej siebie.
Teraz jestem tu z tobą, jutro będę z jakimś kolesiem z klubu, a w niedzielę
będę z Wojtkiem i tak w kółko-krzyczałam przez łzy.
-Kiedy był tutaj ostatni raz?- zobaczyłam
wściekłość w jego oczach i już wiedziałam, że pyta o Wojtka.
-Andrzej..-chciałam złapać go za rękę,
ale odsunął się.
-Kiedy...Wojtek...był...tutaj...?-
Powiedział kipiąc ze złości, a ja tylko spuściłam wzrok w podłogę. Było mi
cholernie źle.
-A ja myślałem, że choć trochę się
zmieniłaś-powiedział łamiącym się głosem. Wyminął mnie i wyszedł.
-Debilko czemu ty wszystkich musisz ranić?!-
syknęłam do siebie i poszłam wziąć gorącą kąpiel, żeby zmyć to wszystko z
siebie. Spojrzałam jeszcze na zegarek 11, hmm mam jeszcze 3 godziny do zajęć,
zdążę. Ściągnęłam Andrzejową koszulkę, która swoją drogą pachniała jeszcze jego
perfumami i weszłam do wanny. Strumień gorącej wody mnie odprężał i w końcu nie
wiedząc kiedy zasnęłam. Jak przez ścianę słyszę jakby dobijanie się do drzwi.
Chwila..!
Witajcie! No to jest pierwszy. Jak Wam się podoba? Szczerze mi bardzo :D To będzie chyba opowiadanie minimum 16+. Mam nadzieję, że zostawicie coś po sobie, będzie mi bardzo miło. Rozdziały będą dodawane na początku mniej więcej co 2-3 dni, czyli 2-3 rozdziały w tygodniu. Mam nadzieję, że wena mnie nie opuści, trzymajcie kciuki i do zobaczenia :*
:)
OdpowiedzUsuń