wtorek, 28 czerwca 2016

15 rozdział



*5 miesięcy wcześniej*

*Wojtek*

Finał pucharu polski, wygrywamy z ZAKSĄ i mamy puchar!
Wszyscy się cieszą, trybuny szaleją. Wypatruję swojej dziewczyny, gdy nagle ktoś przytula mnie od tyłu. Odwracam się i stoi ona, Ada Cybulska. Całuję ją mocno po czym odsuwam się na krok. Patrzę jej głęboko w jak zawsze roześmiane oczy i klękam na jedno kolano. Jestem przerażony, ale zarazem pewny swoich uczuć. Wyciągam czerwone pudełeczko z kieszeni.

- Wyjdziesz za mnie Ada? - przełamuje się 
Moja potencjalna narzeczona nie może wydobyć z siebie żadnego słowa tylko potrząsa głowa na znak zgody. Wsuwam pierścionek na jej dłoń po czym ona rzuca mi się na szyje mocno przytulając.
- Gorzko, gorzko. - skandują trybuny.

Otwieram oczy, to tylko sen, ale jaki to był sen. Spoglądam w lewą stronę, obok mnie śpi moja królewna. Rzeczywiście mam zamiar oświadczyć się Adzie, chciałem to zrobić na jej dzisiejszych urodzinach, ale może finał nie jest zły. Myślę, że jest to lepsza opcja.  Przed większą publicznością będzie jej głupio odmówić. 
*Ada* 

Dzień, o którym myślałam, że wszyscy zapomnieli. Moje 24 urodziny. Przez cały dzień nikt nawet nie pisnął na ten temat, a wieczorem… impreza niespodzianka zorganizowana przez mojego chłopaka. Byli wszyscy, którzy powinni być. Wojtek, Kamil, Malwina, Mariusz z Pauliną, Misiek z Dagmarą, Zati, Andrzej, Karol z Olką. 


Od razu zaczęliśmy z grubej rury, bo po co toast wznosić szampanem jak można czystą. Wszyscy bawili się nieziemsko dobrze. Nikt się nie oszczędzał jeśli chodzi o picie i ja również.

Impreza na pozór wyglądała zwyczajnie, przyjaciele, alkohol, śmieciowe żarcie, przekąski, gry i jakieś głupie zabawy. 


- Wszystkiego najlepszego kochanie. – wyszeptał wprost do mojego ucha i objął w pasie

- I się zaczęło, Wojtek chociaż dzisiaj zostaw choć trochę Ady dla nas. – głośno się wszyscy zaśmialiśmy na słowa Mariusza


Długo nie trzeba było czekać, zaczęły się „głupie zabawy”. Zati z Wroną wymyślili butelkę rozbieraną. Jeśli osoba wylosowana się nie rozbierze to pije karniaka. Dobrze, że wszyscy byli już nieźle nabujani i nikt niczego nie pamięta. Gra nam się rozkręciła, po około godzinie większość siedziała w samej bieliźnie. Nie mogę tego powiedzieć o sobie, bo miałam na sobie tylko majtki, a moją górę zakrywał nieźle napruty, ale wciąż zazdrosny Włodarczyk, który miał na sobie bokserki i skarpetki. 


- Teraz na uczczenie 24 urodzin naszej wredoty pozwólmy jej zakręcić butelką. – no i stało się, wykręciłam sama siebie.

Po mieszkaniu rozległ się śmiech i kibicowanie chłopaków.

- Koniec zabawy. – wydukał Wojtek

- Oj no Wojtuś wiedziała na co się pisze – powiedział Karol za co dostał z łokcia od Olki.

Pocałowałam szybko Wojtka i wstałam. Powiedziałam jeszcze niesłyszalnie do niego „KOCHAM CIĘ” i szybko pozbyłam się reszty mojej garderoby, ale nic nie mogli zobaczyć ponieważ refleks mojego wybranka jest oszałamiający. Nim się zorientowali zostałam zasłonięta przez Wojtka. 


- No ej, zgłaszam sprzeciw. – zaśmiał się Kamil

- A oto zwycięzca turnieju. – wskazała na mnie Malwina, a reszta zaczęła bić brawo, a ja się ukłoniłam.

- A teraz wybaczą Państwo. – zwinęłam z kanapy koc, którym się owinęłam i poszłam do łazienki.

* Andrzej*

Impreza urodzinowa Ady naprawdę mega. Specjalnie zarzuciłem Zatiemu temat gry w butelkę. Jemu też się ten pomysł bardzo spodobał. Było hardcorowo, zwycięstwo należy się solenizantce.

Odprowadziłem wzrokiem solenizantkę, aż zniknęła z pola widzenia. Cholernie na mnie działała, ale przecież dziewczyna kumpla to świętość. Takie miałem zdanie na ten temat kiedy nie poszedłem do łazienki. Byłem pewny, że nikogo tam nie ma, a Ada jest w sypialni. Myliłem się. Wszedłem do łazienki, a tam w samej bieliźnie, przeglądająca się w lusterku Ada. 


Stałem i patrzyłem, gdy Ada się zorientowała, że nie jest sama popatrzyła w moją stronę.

- Przepraszam nie wiedziałem, że tutaj jesteś. – wydukałem.

- Nic nie szkodzi już wychodzę. – odpowiedziała.

 Byłem niemiłosiernie wdzięczny, że owa łazienka była na tyle mała, że nie mogła mnie wyminąć.

Gdy tak ocieraliśmy się o siebie nie wytrzymałem i wpiłem się w jej usta. Nie protestowała, choć po chwili odsunęła się.


- Andrzej jestem z Wojtkiem, a poza tym jesteśmy pijani.

- No właśnie, jutro nie będziemy pamiętać, że cokolwiek zaszło, a teraz będzie przyjemnie. 

Nie czekałem na jej odpowiedź, ponownie zacząłem całować. Jeszcze bardziej zachłannie, jeszcze bardziej namiętnie i z jeszcze większym podnieceniem. Podniosłem ją, a ona oplotła nogami mnie w pasie, a chwile później posadziłem ją na umywalce. Nie przestawaliśmy się całować, a napięcie rosło. Daliśmy mu upust gdy złączyliśmy się w jedność. Po wszystkim wyszedłem z łazienki i skierowałem się ku reszcie imprezowiczów jak gdyby nigdy nic.

niedziela, 26 czerwca 2016

14 rozdział

* Andrzej*

Obudziłem się rano strasznie naładowany energią. Wiedziałem, że muszę to jakoś spożytkować. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i zjadłem kilka ulubionych kanapek. Za 2 godziny mam trening, a muszę pozałatwiać kilka spraw.  Wziąłem ostatnią kromkę w rękę, zgarnąłem z szafki kluczyki oraz portfel i wyszedłem z mieszkania.
 Dojechanie do centrum nie zajęło mi dużo czasu, bo po pierwsze jest 10 i zazwyczaj nie ma korków, a po drugie mieszkam niedaleko. Zaparkowałem pod bankiem i wszedłem do środka. Dostałem jakieś pismo, żebym się zjawił. Wolałem tego nie olewać.
Po jakiś 20 minutach mogłem już opuścić placówkę. Mój dzisiejszy entuzjazm zmalał. Wezwali mnie, żeby mi powiedzieć, że w sobotę jest jakaś prezentacja na temat nowych możliwości bankowych. Ciekawe ile ludzi tu przyciągnęli dla tej jakże ważnej sprawy.
Stamtąd udałem się do galerii. Musze kupić kilka drobiazgów i prezent dla Mariusza. Po wstępnych oględzinach wybrałem chyba odpowiedni podarek. Prosto z galerii pojechałem na halę. Za 30 minut trening.
Po 10 minutach byłem już na miejscu. Wyjąłem z bagażnika torbę sportową i poszedłem do szatni.
Kilku chłopaków już było na miejscu. Przywitałem się z Conte, Uriarte i Piechockim.Oni podobnie jak ja mieli dzisiaj świetny humor.
- Falasca już nas woła, a Wojtka dalej nie ma - powiedziałem gdy szliśmy na boisko
- Panowie przed nami ciężki mecz, Resovia. wiemy na co ich stać, ale wiemy też na co nas, więc do roboty.
- No proszę jednak postanowiłeś się pojawić? - powiedział trener do właśnie wchodzącego na boisko Wojtka
- Przepraszam trenerze, to się więcej nie powtórzy
- 10 karnych kółek wokół boiska, do roboty -dawno nie widziałem go tak stanowczo złego
Gdy my rozgrzewaliśmy się z piłkami, Wojtek powoli kończył biegać. Coś było nie tak, jakby zgaszony.
- Włodi skończyłeś? - zapytał trener, na co Wojtek tylko skinął głową. No to wybieraj drużynę.
To i tym sposobem podzieliliśmy się na dwie drużyny. Byłem w drużynie z między innymi Włodarczykiem, Piechockim i Wlazłym. Naprzeciwko Anderson, Conte, Srecko i Uriarte.

Rozegraliśmy dobry mecz, ale skończył się naszą przegraną. Anderson jest w naprawdę świetnej formie.
Koniec treningu, sprzątamy piłki.
- Andrzej zostaw, Wojtek da sobie radę
- Trenerze to żaden problem, pomogę
- Andrzej powiedziałem coś - zaczynał mi działać na nerwy
- Spóźnił się pierwszy raz, przeprosił chyba wystarczy już tych kar?! - podniosłem głos
Trener spojrzał ze złością w nasza stronę, ale po chwili wzrok mu zmiękł.
- Może masz rację, dobrze kończcie to i do szatni.

- No i po co? - wreszcie odezwał się Wojtek
- Co jest? - zapytałem
- Nic, a co ma być?
- O 19 u mnie dzisiaj - powiedziałem, wrzuciłem ostatnią piłkę do kosza i poszedłem do szatni.

Umyłem się, przebrałem i dość sprawnie wyszedłem z hali. Po drodze do domu zrobiłem szybkie zakupy.
Otworzyłem mieszkanie, zakupy postawiłem na stole w kuchni.
Wybrałem numer 1 szybkiego wybierania. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty sygnał i nic. Już miałem się rozłączyć kiedy Ada podniosła słuchawkę.
- Tak słucham
- Hej Ada, masz jakieś plany na dziś wieczór?
- Hej, nie raczej nie, a co?
- Dzisiaj o 19 u mnie, to ważne
- Yyy no dobra, będę.
- Do później.
- No pa.

Odetchnąłem z ulgą po skończonym połączeniu. Musimy sobie wszystko wyjaśnić i będzie dobrze jak kiedyś.

*Anka*

- Hej kochanie - przywitałam się z Damianem
- To co dzisiaj robimy, może kino? - zapytał
- Pewnie - powiedziałam od niechcenia, bo ciągle miałam Adę z tyłu głowy
- Co jest Ann?
- Wiesz spotkałam Adę jak byłam w Łodzi, chyba nie jest w najlepszej formie- musiałam mu powiedzieć, w końcu to jej starszy brat
- Co to znaczy?
- Nie chciała zbytnio rozmawiać, a ja nie naciskałam, ale myślę, że powinniśmy ją stamtąd porwać na kilka dni, żeby odreagowała, odpoczęła
- Dobry pomysł, ale ciekawe czy rodzice coś wiedzą
Mój wzrok wystarczył, żeby Damian sam zwątpił w to co powiedział. Matka Damiana i Ady jest dość...specyficzna. Szczerze nie cierpię jej i wcale się nie dziwię Adzie, że się z nią kłóci. A ojciec...Pan Darek jest naprawdę świetnym facetem, tylko stanowczo zbyt duży wpływ ma na niego ta jędza.
Po lekkim obiedzie, odświeżyliśmy się i wyszliśmy na miasto. Chyba nie był to dobry pomysł ponieważ ani ja, a tym bardziej Damian nie miał ochoty na żadne rozrywki.
- Wracamy? - zapytał Damian po ponad godzinnym spacerze. Jedynie kiwnęłam głową i z powrotem położyłam głowę na jego ramieniu.

- Zadzwoń do niej - wręcz nakazałam Damianowi
Pierwszy, drugi, piąty sygnał - nie odbiera.
Widziałam, że ruszyło to Damiana, ta cała sytuacja. Zawsze byli blisko, takie prawdziwe kochające się rodzeństwo.

*Ada*

Nie mogłam się wyrobić, musiałam posprzątać w domu i jeszcze to zaproszenie Andrzeja. Nie miałam pojęcia czy dobrze zrobiłam, że się zgodziłam. Tak czy siak już za późno, zgodziłam się. W końcu musimy sobie wszystko wyjaśnić. Parę minut przed 19 byłam już gotowa, może obejdzie się bez spóźnienia. Ubrałam się zwyczajnie, czarne rurki, kremowy luźny sweter i białe trampki. To nie ma być jakaś oficjalna kolacja czy coś. Mam nadzieję. Wyszłam z mieszkania i po pokonaniu 2 przecznic doszłam pod blok środkowego. Parę minut później stałam przed jego drzwiami. Zapukałam, teraz nie ma już odwrotu- pomyślałam.

*Wojtek*

Przyszedłem do Andrzeja parę minut wcześniej. Nie miałem ochoty na żadne zwierzenia czy coś w tym stylu. Miałem chujowy humor i nie ukrywałem tego. Byłem wściekły na siebie i  to cholernie. Siedzę na kanapie w Andrzejowym salonie kiedy słychać pukanie do drzwi.
- Zobacz kogo tam niesie - zawył Andrzej z kuchni
Wstałem i poszedłem do drzwi, ale kogo za nimi zobaczyłem zbiło mnie totalnie z tropu
-Ada?!

*****
Przepraszam za:
1. takie opóźnienie
2. dość kijowy rozdział
3. dość krótki rozdział
4. błędy
5. banały
Szczerze mówiąc trochę zagmatwałam się. Ta historia miała wyglądać trochę inaczej dlatego teraz mam mały kłopot z pisaniem ciągu dalszego, ale obiecuję dokończę tą historię.
Chciałabym zakończyć ją do maks 2 tygodni.
WYBACZCIE!

sobota, 4 czerwca 2016

13 rozdział



*Andrzej*

Po powrocie do Bełka było mi cholernie ciężko. Biłem się z myślami po rozmowie z Wojtkiem. Podziwiałem go. Gdybym to ja był na jego miejscu nieźle bym sobie oklepał mordę, a on nam wybaczył. Po tej rozmowie zrozumiałem, że ja w tym wszystkim jestem najmniej poszkodowany, przecież wiedziałem w co się pakuję zaciągając dziewczynę przyjaciela do łóżka. Ada też na to wszystko nie zasłużyła, na to całe cierpienie. Nie okazuje tego aż tak bardzo, ale wiem, że cierpi i to strasznie. Ja ją naprawdę lubię, nawet bardzo, chciałbym zostać jej przyjacielem mimo wszystko. To ja powinienem wyjechać, a nie Wojtek. Ona go potrzebuje. I na takim rozmyślaniu zleciał mi cały wieczór. W końcu poszedłem pod prysznic, bo po kilku godzinnej jeździe autokarem już nieźle ode mnie dawało. Założyłem spodenki i położyłem się na łóżku od czasu do czasu spoglądając na wyświetlacz telefonu. Po chwili wziąłem go i wystukałem wiadomość

„ Hej, chyba musimy pogadać. Daj znać."  5, 10, 15 minut i nikt nie odpisuje, cisza. Odłożyłem telefon na szafkę i po chwili zasnąłem.


*Ada*

Miałam dość wszystkiego, po cichu jak tylko umiałam poszłam do barku po kolejną butelkę trunku. Stanęło na jakiejś nalewce mojej mamy. Ta jej się udała, tata byłby zadowolony, bo mordę trochę skrzywiło. Wróciłam na mojej poprzednie miejsce (czyt. Podłoga w kuchni). Zaczęłam rozmyślać, a wiadomo jak to się kończy jak człowiek pod wpływem, bardzo dużym wpływem. Znowu zaczęłam ryczeć.


*Wojtek*

Obudziły mnie wibracje w telefonie, ale nie moim. Otworzyłem oczy, Ady nie było obok. Spojrzałem na nadawcę wiadomości „Andrzej”. Nie mogłem się powstrzymać i otworzyłem wiadomość. Byłem z niej zadowolony, ponieważ moja rozmowa poskutkowała. Chwile później usłyszałem jakieś odgłosy dobiegające z dołu. Zszedłem, a tam zastałem Adę, zalaną łzami i alkoholem. Obok niej stały 4 butelki oczywiście już puste.

- Ada do cholery co ty wyprawiasz? – powiedziałem i kucnąłem naprzeciw niej

- Ada co się stało? – nie wiedziałem co robić, instynktownie ją do siebie przytuliłem. Strasznie płakała, a ja nie wiedziałem dlaczego. Mimo wszystko była prawie nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.

Gdy kładłem ją na łóżko pocałowała mnie, a ja niestety to odwzajemniłem. Nie mogłem albo nie chciałem się od niej oderwać. Zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań. Strasznie szybko się to wszystko działo. Kilka minut później zasnęła, a ja? Znowu to zrobiłem, znowu złamałem obietnicę złożoną samemu sobie. Wstałem z łóżka i poszedłem posprzątać ten syf.

Postanowiłem, że lepiej będzie jak prześpię  się w salonie, więc położyłem się na kanapie, cholernie niewygodnej kanapie.


*Ada*

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Poszłam do łazienki. Wystraszyłam się swojego odbicia w lustrze. Wyglądałam tragicznie. Wzięłam szybki prysznic, później ogarnęłam swoje włosy i  wyszłam z pomieszczenia. Dopiero teraz zorientowałam się, że Wojtka  nie ma w łóżku. Zeszłam na dół gdzie ujrzałam śpiącego na kanapie Wojtka. Postanowiłam zrobić kawę. Z parującą cieczą weszłam do salonu i usiadłam obok leżącego Wojtka. Zaczęłam lekko dmuchać mu w ucho. Wojtek zerwał się na równe nogi na co spotkał się z moim śmiechem.

- Hej – powiedziałam po chwili

- Hej – odpowiedział najwyraźniej zdezorientowany

- Proszę to dla ciebie – przysunęłam kubek bliżej niego.

- Wojtek ja chciałam Cię przeprosić, ale nic nie pamiętam, urwał mi się film

- To po co przepraszasz skoro  nie wiesz co się działo?

- Pamiętam tyle, że piłam w nocy w kuchni. Zaprowadziłeś mnie powrotem do sypialni tak? – Wojtek tylko skinął głową

- No to trochę pamiętasz – lekko skrzywił usta na wzór „uśmiechu”

- Trochę? To co jeszcze narobiłam, bo nic nie pamiętam – chciałam się czegoś dowiedzieć, bo naprawdę nic nie pamiętałam

- Może to i lepiej – powiedział, kawę wypił jednym duszkiem i wstał

- Będę się już zbierał, do zobaczenia – pocałował mnie w policzek i wyszedł

Nie wiedziałam co myśleć, co ja zrobiłam do cholery?!


*Wojtek*

Wsiadłem do samochodu, zanim uruchomiłem silnik, chyba siedziałem tam z 20 minut.

Ona nic nie pamięta?! Może to i lepiej. Też bym wolał nie pamiętać, a najlepiej jakby się to nie wydarzyło. Byłem cholernie na siebie zły. Miałem lecieć dopiero za 2 tygodnie, ale nie mogę tu tak długo zostać. Zadzwoniłem na lotnisko i zabukowałem bilet na piątek. Mam 4 dni żeby wszystko pozałatwiać. 

*****
Trzymajcie 13! Proszę o jakiś odzew. CZYTASZ--->KOMENTUJESZ--->MOTYWUJESZ